środa, 22 sierpnia 2018

Złote Pilzno (archiwalne, długie, nudne i bez zdjęć ;)




Nie wiem co napisać. Choć minęło już kilka dni od Mistrzostw Europy Para Archery w Pilznie, jeszcze nie do końca "złapałem kontakt z rzeczywistością". O tym, że jest to prawda przypominają mi tylko leżące na półce dwa medale, złoty indywidualnie i srebrny w drużynie.



Rok solidnych treningów, przygotowań do Mistrzostwa Europy, zapowiadał udany sezon. Już na początku, wygrałem Halowe Mistrzostwa Polski ON, później wraz z Mileną Olszewską wysłuchaliśmy Mazurka Dąbrowskiego za start w I rundzie Pucharu Europy w Olbii, przywiozłem stamtąd także srebro w konkurencji indywidualnej. Następnie, wygrany w niezłym stylu "Koziołek" w Lublinie ... i już miało być fajnie...ale coś się zacięło w II rundzie Pucharu Europy w Czechach. Niby strzelałem nieźle, ale brakło szczęście i indywidualnie skończyłem na dziewiątym miejscu po przegranej batalii z Japończykiem. Na osłodę,  po pięknym meczu z Iranem, wywalczyliśmy medal brązowy. Zaczęły się wątpliwości, czy dam radę i czy trafię z formą na decydujący moment?


Przygotowania do startu w Czechach spędziliśmy na zgrupowaniu w Wiśle. Dziesięć dni treningów i współzawodnictwa z resztą kadrowiczów. Strzelanie tam było niezłe, warunki bezwietrzne i przyjemna atmosfera podczas treningów...

Zawody w Pilznie rozpoczęły się od treningu oficjalnego (poniedziałek, 13.VIII) i zapoznania z obiektem. Piękna pogoda, bez wiaterku ... strzelałem prawe każdą strzałę w środek. Po powrocie do hotelu na tablicy pojawiło się ogłoszenie (wtf) o przesunięciu jutrzejszych strzelań kwalifikacyjnych o pół godziny, ze względu na warunki atmosferyczne... Faktycznie, kwalifikacje (wtorek 14.VIII) okazały się dla mnie bardzo trudne, nie mogłem sobie poradzić ze strzelaniem w zmiennym porywistym wietrze. Strzały leciały bardzo brzydko lądując dookoła centralnego pola tarczy. Łącznie "uciułałem" zaledwie 595 punktów, co i tak okazało się ósmym wynikiem zawodów, na dwudziestu siedmiu konkurentów. Niestety, dla mnie kolega z reprezentacji Paweł Daleszyński strzelił trochę więcej punktów i tym samym zdobył możliwość strzelania w konkurencji mikstów z Mileną Olszewską. Na domiar złego, rozbity nieudanym kwalifikacjami zmuszony byłem, tego samego dnia  strzelać w 1/16 z Turkiem Abdullahem Yormulazem. Wydawało mi się, że kontrolowałem sytuację, ale i tak, koniec końców musiałem strzelać baraż. W ryzykownych warunkach strzeliłem troszkę lepiej. Jemu wiatr zniósł strzałę w piątkę, a mi w siódemkę. Cóż, czasem lepiej wygrać siódemką, niż przegrać dziewiątką.

Kolejny dzień (środa, 15.VIII), odbyły się eliminacje drużynowe, w których z Pawłem Daleszyńskim i Piotrem Sawickim, po barażowym meczu z Czechami  awansowaliśmy do finału. Byłem tak niezadowolony, z pracy łuku i strzelania, że resztę popołudnia spędziłem  regulując go kompletnie od podstaw. Postanowiłem zaryzykować i mocno zwiększyłem siłę naciągu, licząc na lepsze trafienia podczas częstych podmuchów wiatru.

Wiedziałem, że w 1/8 (czwartek, 16.VIII) nie będzie taryfy ulgowej i strzelając po siódemkach nie mam tam czego szukać. Pierwszy mecz rozegrałem z przedstawicielem gospodarzy Vaclavem Kostalem. Zakończył się on wynikiem 7:3 na moją korzyść, a co najważniejsze wpadłem w swój rytm strzelania i zacząłem robić to naprawdę dobrze. 
Najtrudniejszy tego dnie był pojedynek o wejście do najlepszej czwórki, czyli spotkaniem ze znakomitym i utytułowanym rosyjskim zawodnikiem Sergeyem Khutakowem z Rosji. Zakończył się zwycięstwem 6:5 po barażu w którym obaj strzeliliśmy dziewiątkę, z tym że moja była bliżej o kilka centymetrów. 
Ostatnie tego dnia strzały, skierowałem do tarczy w walce z Niemcem Maikiem Szarszewskim, którą zakończyłem 6:2 i tym samym zdobyłem przepustkę do złotego finału.

Piątkowe finały drużynowej rozegraliśmy na pięknym starym rynku w Pilznie. Rosjanie okazali się dla nas jednak zbyt mocni i na pocieszenie musieliśmy zadowolić się srebrnym medalem w konkurencji drużynowej. Nie mniej jednak, strzelanie to pozwoliło na zdobycie pewnych doświadczeń i przemyśleń, które postanowiłem wykorzystać kolejnego dnia podczas strzelania indywidualnego. Zauważyłem mianowicie, że na torach treningowych wysoka katedra, trybuny i strzałochwyty zatrzymują wiatr, który po wyjściu na plac finałowy zaczyna istotnie wpływać na tor lotu strzały.




Bogatszy o wiedzę, po porannym treningu na kameralnych torach łuczniczych LK ARCUS Pilznen, zameldowałem się do finałowej rozgrywki z Rosjaninem Bato Tsydendorzhiewem. Nie ukrywam, że jest od jednym z najbardziej budzących respekt łuczników RMO. Jest rekordzistą Świata, dwukrotnym Mistrzem Europy, a przede wszystkim świetnie strzela pojedynki, co miałem wielokrotnie okazję obserwować. Dotychczas tylko raz miałem okazję spotkać się z nim w bezpośrednim starciu. Było to, na WRE w Novym Mescie nad Metują, w 2014 roku, gdzie przegrałem jeśli dobrze pamiętam 1:7. Tym razem sytuacja odwróciła się i walce o tytuł Mistrza Europy, zwyciężyłem 6:2. Myślę, że duże znaczenie w tym pojedynku miały nie tyle umiejętności techniczne, co raczej przygotowanie mentalne i wcześniejsze przemyślane przygotowanie do spodziewanych warunków na placu finałowym.

Zawody zakończyły się imprezą na terenie legendarnego browaru w Pilznie. Należy podkreślić świetną organizację Mistrzostw, oprawę, logistykę, sędziowanie. Właściwie nie ma zupełnie czego się przyczepić. Gratuluję za to i dziękuję.

Mistrzem Europy nie często się zostaje, dlatego składam przy tej okazji podziękowania dla wszystkich, którzy do tego sukcesu się przyczynili.
Na pierwszym miejscu dla rodziny z Basią, Kubą i Krzysiem na czele, za wsparcie i to że cierpliwie znoszą moją sportową pasję i dla rodziców - naczelnych kibiców.
Podziękowania dla Trenerów, szczególnie Ryszarda Pacury i Ryszarda Olejnika za cenne wskazówki i pracę na obozach.
Bardzo pomaga mi także Gmina Staszów, dlatego dziękuję burmistrzowi Leszkowi Kopciowi i zastępcy burmistrza dr Ewie Kondek.

Podziękowania dla sponsorów, czyli instytucji które finansują sport tj. Ministerstwa Sportu i Turystyki, PZSN START, samorządów i oczywiście mojego klubu Start Kielce z prezesem Bogumiłem Bujakiem na czele. 

Na koniec, ale nie na końcu dla kibiców, którzy dopingują mnie do ciężkiej pracy i z zainteresowaniem śledzą przebieg zawodów łuczniczych.


Jeszcze słówko na podsumowanie samych zawodów. Gratulacje dla całej ekipy, wraz z którą miałem przyjemność startować w Pilznie. Zrobiliśmy coś historycznego! Czteroosobowa reprezentacja w łukach klasycznych, wywalczyła cztery medale ! tj.:
- Milena Olszewska - złoty medal Mistrzyni Europy w konkurencji RWO;
- Ireneusz Kapusta - złoty medal Mistrzyni Europy w konkurencji RMO;
- Mikst klasyczny Milena Olszewska / Paweł Daleszyński - srebrny medal, Wicemistrzostwo Europy
- Drużyna Męska łuków klasycznych - srebrny medal, Wicemistrzostwo Europy
Z dobrej strony pokazali się także łucznicy bloczkowi, którzy drużynowo zajęli piąte miejsce.
Nadal jest  lekki szok, bo wywalczenie medalu w łucznictwie osób niepełnosprawnych należy na najtrudniejszych zadań, spośród wszystkich konkurencji paralimpijskich. Dla przykładu w mojej kategorii startowało 27 zawodników. Na Mistrzostwach Świata będzie to prawdopodobnie ok. 70 łuczników, a we w systemie współzawodnictwa w rankingu światowym sklasyfikowanych jest 93 zawodników. 



Galeria:

Wyniki:





Linki:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz