Dzisiejszy trening, to było prawdziwe safari. Gdy pakowałem łuk, przed wyjściem na strzelanie, na trawniku zobaczyłem dzięcioła zielonego. Aparat miałem pod ręką, więc zrobiłem fotkę i postanowiłem, że wezmę aparat ze sobą.
Później wszystko potoczyło się już samo, łącznie z tym, że kibicował mi niezwykły gość, który ani myślał przerywać spaceru obok maty, mimo niemałego zagrożenia, bo niedziela, rosół ... sami rozumiecie ;)
Ps. Nikomu nie stała się krzywda podczas, robienia zdjęć i treningu...
I jeszcze kilka fotek z dzisiejszego dnia:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz