Zakończył się pewien mój etap sportowy. Niestety międzynarodowe paraarchery już nie dla mnie. World Archery w ostatnim czasie wprowadził zmiany, które spowodowały wykluczenie z międzynarodowej społeczności łuczniczej zawodników ze skrótem nogi.
Po zmianach, skrót nogi nie jest w ogóle brany pod uwagę i trzeba uzyskać minimum 25 punktów, za schorzenia narządu ruchu lub kończyn górnych.
Tutaj niestety kłania się uznaniowość komisji klasyfikacyjnych, które oceniają według własnego "widzimisie"! Wyraźnie widać, że badanie ma charakter przypadkowy, a wyniki nie są ani miarodajne, ani powtarzalne. Biorąc pod uwagę najwyższe ilości przyznanych punktów w przekroju wszystkich badań, ilość maksymalnych wynosi 20, a minimalna 13.
W dodatku klasyfikatorzy, bezprawnie odmówili badania schorzeń, dotyczących lewej nogi. Ile punktów byłoby przyznanych, pozostaje kwestią otwartą. To co działo się na komisjach, przypomina trochę prozę Kafki.
Trudno mi przejść nad tym do porządku dziennego, bo mam wrażenie, że była to swego rodzaju zemsta, za wykazanie błędów World Archery przed komisją BAC IPC, gdzie w 2019 r., przegrali z kretesem, mimo wynajęcia profesjonalnej kancelarii adwokackiej.
Dzięki temu wprowadzone zostały pozytywne zmiany, z których mogą teraz korzystać wszyscy niepełnosprawni łucznicy. Raczej powinniśmy się spodziewać podziękowania, a nie szukania rewanżu.
Łucznictwo jest jednym ze sportów najbardziej zintegrowanych i dostępnych dla osób o szerokim spektrum niepełnosprawności. Obserwuję nieuzasadnione zawężanie kręgu niepełnosprawności przez World Archery. W szczególności praktyczne wykluczenie zawodników stojących, a nie będących amputantami. Takie postępowanie dyskryminuje i krzywdzi wielu niepełnosprawych sportowców. Wystarczy przeglądnąć tabele wyników, aby dostrzec, że rekordy świata i większość najwyższych wyników została wystrzelana przez łuczników strzelających z wózka. Nie potrafię więc zrozumieć dlaczego wprowadzono takie zmiany w klasyfikacji. Jest bardzo dziwne, bo obecnie pozytywnie została sklasyfikowana grupka zawodników, u których trudno dostrzec niepełnosprawności, a jednocześnie wywalono kilkoro, którzy mieli wyraźne problemy z poruszaniem.
Myślę, że bardziej sprawiedliwe byłoby zmiana formy, tj. poprzez przyznanie 1 pkt, za każdy cm skrótu, pod warunkiem przekroczenia wymaganych przez IPC 7 cm skrótu kończyny (tj. 6 cm – 0 pkt, 7 cm – 7 pkt, 8 cm – 8 pkt, itd.). Takie rozwiązanie pozwoliłoby uniknąć wykluczania grupy niepełnosprawnych zawodników, którzy powinni być zaliczani do grona para archery, a jednocześnie wykluczyłoby możliwość nadużyć.
Być może po zmianie kryteriów w 2021 roku coś się zmieni i będę mógł wrócić do rywalizacji. Teraz jednak jest to tylko wróżenie z fusów.
Co zrobię dalej? Na łucznictwie niepełnosprawnych świat się nie kończy i pewnie wielu z Was jeszcze zaskoczę ;)
Słowniczek:
BAC - trybunał apelacyjny do spraw klasyfikacji
IPC - międzynarodowy komitet paraolimpijski
Też tak uważam, paraarchery zbyt zawęża niepełnosprawności. Przez to łucznictwo niepełnosprawnych staję się jeszcze bardziej niszowe, bo ciężko jest znaleźć dużą ilość zawodników w tak wąskim zakresie niepełnosprawności. Według mnie to jest błąd WA. Według mnie powinno być tak, w kategorii paraarchery może startować każda osoba niepełnosprawna która musi się posługiwać pomocą w strzelaniu (wózek, krzesełko, podpórka czy specjalistycznie dostosowany osprzęt). Ale obecnym paraarchery zawiadują ludzie którzy nają inne swoje interesy. :(
OdpowiedzUsuń